|
Robert Dymkowski: Przywiązałem się do barw klubowych
- Jesteście chyba zdeprymowani tym, co się dzieje w klubie i wokół niego?
- Niewątpliwie. Kiedy rano przychodzi się do pracy i nic nie działa tak jak powinno, to odechciewa się trenować. Na przekór wszystkiemu wychodzimy jednak na boisko i gramy. Nas, piłkarzy nikt na urlop nie wysłał. Przeciwnie. Jak najlepiej staramy się przygotować do rundy rewanżowej. Dowodem mecz ze Śląskiem - wygrany 2:1. Pokazaliśmy, że potrafimy być groźni. - A nie ma pan dosyć? Tak jak Dariusz Dźwigała, który powiedział, że jeżeli w klubie nie nastąpią zmiany na lepsze, to zakończy karierę? - Czasami mam dosyć... Póki co jednak gram. Cały czas jest nadzieja, że przystąpimy do rozgrywek. Do czerwca wiąże mnie kontrakt z Pogonią i zamierzam go wypełnić. Poza tym nie liczą się tylko pieniądze, ale także kibice i sportowa złość. - Może pan postąpić podobnie jak Kazimierz Węgrzyn - odzyskać kartę zawodniczą i odejść do innego klubu... - Nie jestem taki, jak Kazimierz Węgrzyn. Przywiązałem się do barw klubowych. Prędzej rozpocznę karierę szkoleniową, niż odejdę z Pogoni. Myślałem na przykład o posadzie asystenta trenera. Poza tym kapitan ostatni schodzi z tonącego okrętu... - Może się jednak okazać, że Pogoń nie przystąpi do najbliższej rundy! - Nie wyobrażam sobie tego. Czy to znaczy, że będziemy grać od sierpnia w trzeciej lidze? Czy to w ogóle będzie ten sam klub? Pozostajemy w niepewności. Żal nam tych wszystkich, którzy współpracują z klubem. Żal nam także samej Pogoni... - Macie zagwarantowaną wypłatę części zaległych pieniędzy bezpośrednio od sponsora ligi, telewizji Canal Plus. - W połowie lutego na nasze konta trafi część pieniędzy - jedna trzecia zaległości. Dodam jednak, że jest to optymistyczny wariant. Bo jeżeli prezes Bekdas rzeczywiście nie dopuści klubu do rozgrywek, to telewizja może nie zapłacić pieniędzy. Przecież Canal Plus płaci za transmisje, a skoro Pogoń nie będzie grać, to kasa się jej nie należy. - Pański kolega z drużyny Bartosz Ława doznał groźnej kontuzji kolana. Okazało się, że nie jest ubezpieczony. Na kim spoczywa obowiązek ubezpieczenia zawodnika. - To zależy. Wiem, że prezes Bekdas - podpisując z niektórymi z nas kontrakty - zobowiązał się ubezpieczyć nogi piłkarzy. Okazuje się jednak, że nie wszystkie polisy były opłacone. Ubezpieczenie nóg to ogromne koszty, często przekraczające budżet zawodnika. Ci z futbolistów, których na to stać, ubezpieczają się za granicą. O czym jednak mówimy - my nawet nie jesteśmy ubezpieczeni w ZUS. O ile wiem, składki dawno tam nie wpływają. - Czy jest Pan ubezpieczony na wypadek kontuzji? - Nie jestem. I dużo ryzykuję, wychodząc na boisko. W każdej chwili moja kariera może się zakończyć. Wystarczy niefortunne starcie z przeciwnikiem. Jak ktoś mądrze powiedział - dopóki jesteś zdrowy, robisz dla klubu wszystko, ryzykujesz. Jak tylko złapiesz kontuzję, to klub wiele dla ciebie nie zrobi. Foto: Jacek Pawłowski / Agencja Gazeta
Rozmawiał: -
Źródło: Przegląd Sportowy Data: wtorek, 5 lutego 2002 r. Dodał: JuN |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||