|
Julciamar: Jesteśmy bardzo zgraną ekipą
- I co z tego, że mamy siedem punktów i po trzech meczach jesteśmy wiceliderem? To nic nie znaczy. Daję słowo, że nie poczujemy się wielcy. Przed nami masa spotkań i w nich trzeba udowodnić naszą siłę - mówi Julcimar.
W ekstraklasie przerwa spowodowana występem reprezentacji Polski w międzynarodowym turnieju w Kijowie. Tym samym zakończył się pierwszy etap rundy jesiennej. Czas na pierwsze podsumowania i wyciągnięcie wniosków. Czy jesteś zadowolony z siedmiu punktów w trzech pierwszych meczach sezonu? - Mogło być jeszcze lepiej, ale w naszej sytuacji: nie mieliśmy żadnej przerwy, trenowaliśmy całe wakacje i do tego doszły jeszcze mecze w Pucharze Intertoto, to wydaje mi się, że wszyscy możemy być zadowoleni, ale nie do końca. Dlaczego nie do końca? - Bo mogliśmy mieć dziewięć punktów. Czujesz niedosyt po remisie w Polkowicach z Zagłębiem Lubin? - Uważam, że mogliśmy wygrać. Graliśmy tam mało dokładnie, zabrakło również szczęścia. Gdyby to poprawić, mielibyśmy dziewięć punktów. Mamy siedem i jesteśmy zadowoleni, ale powtarzam - nie do końca. Przed pierwszym meczem z Wisłą Płock było sporo obaw co do siły Pogoni. Piłkarze również czuli zdenerwowanie? - Zawsze pierwszy mecz jest wielką niewiadomą, ale my byliśmy pewni, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Wiedzieliśmy już po meczach w Intertoto, że coraz lepiej współpracujemy ze sobą na boisku i dzięki temu gramy coraz lepiej. Udowodniliśmy to już w pierwszym meczu z Płockiem. W Polkowicach też chcieliśmy wygrać, ale zabrakło nam ostatniego podania do zdobycia bramki. Który dotychczasowy mecz był Twoim zdaniem najlepszy? - Dla mnie z Wisłą Płock, bo graliśmy bardzo zdecydowanie, agresywnie. Z Kolporterem, który jest lepszą drużyną od Wisły, poprzeczka została zawieszona wyżej i może stąd często gubiliśmy się na boisku. Najważniejsze jednak, że oba mecze wygraliśmy. W spotkaniu z kielczanami były fragmenty, w których wyglądaliście, jakbyście nie mieli już sił do biegania. Wyszło zmęczenie po letnich przygotowaniach? - Tego nie wiem. Nie ma co się tłumaczyć. Kolporter jest zespołem bardzo wybieganym i bardzo wymagającym. Gra dobrą piłkę, to było widać na naszym tle. A przecież my byliśmy osłabieni, graliśmy w trochę innych ustawieniu niż planowaliśmy. Nastawiliśmy się na grę ofensywną i pięciu zawodników odpowiadało tylko za atak. Szybko straciliśmy Sergia Batatę, który miał trzymać środek. Może stąd wynikała ich przewaga na boisku. Ale to my wygraliśmy. Dwa zwycięstwa i remis. Co było głównym atutem zespołu w tych meczach? - Nasz kolektyw. Jesteśmy bardzo zgraną ekipą. U nas nie ma jednego lidera, ale jest ich kilku. W dodatku w kadrze jest 15-16 zawodników, z których każdy w każdej chwili może wyjść na boisko i decydować o wyniku. Stąd mamy siedem punktów. Liga ma teraz przerwę. Nad czym będziecie chcieli popracować przed spotkaniem z Amicą Wronki? - To już zadanie dla trenera. On wie, na czym musimy się skupić. Mieliśmy badania przed meczem z Kolporterem i wiemy, nad czym trzeba popracować - nad przygotowaniem szybkościowym. Zapowiada się ciężki tydzień, ale efekty powinny być już widoczne we Wronkach. Pięć z siedmiu bramek strzelił duet napastników: Milar - Edi. Czy już dobrze się czują w Szczecinie, klubie, drużynie? - Odkąd przyjechali, nie narzekali na atmosferę. Dobrze się czuli i czują. Edi miał pecha, bo zaraz po przyjeździe odnowiła mu się kontuzja i nie mógł grać. To deprymuje piłkarzy. W poprzednim sezonie Milar też nie był sobą, bo miał problemy z żoną w ciąży. Teraz razem przepracowaliśmy cały okres przygotowawczy, zgraliśmy się w Pucharze Intertoto, napastnicy są zdrowi i nie mają pozaboiskowych problemów. To procentuje w lidze. Stać Was na jeszcze lepszą grę? - Zdecydowanie tak. Z Amicą będziecie chcieli po pierwsze wygrać, po drugie zremisować czy na odwrót? - Trener Pietrzak wpaja nam, by zawsze grać o zwycięstwo. To zawsze jest nasz cel, niezależnie gdzie i z kim gramy. Czasami są ciężkie mecze, w których w końcówkach tylko bronimy remisu, ale do Wronek pojedziemy po zwycięstwo. Szanujemy Amicę, ale zajmowana obecnie pozycja w tabeli zobowiązuje nas do gry o trzy punkty. Pasuje Wam takie nastawienie - każdy pojedynek do wygrania? - Presji nie ma, ale wiemy, co gramy i jaki cel chcemy osiągnąć. Nie mamy nic przeciwko temu, by przed meczem przestać nastawiać się na remis. Trzeba grać o zwycięstwo. Czy dojście do zespołu trenera Andrzeja Woźniaka, który zna portugalski, ułatwiło Ci skupienie się na własnej formie? - Trener Woźniak dużo wniósł do zespołu: doświadczenie z kariery trenerskiej i piłkarskiej, dużo z nami rozmawia i podpowiada. A że zna portugalski - tym lepiej. Teraz już nie muszę tak często podpowiadać np. Ediemu. Ale nigdy nie narzekałem, gdy miałem tłumaczyć. Chętnie to robiłem i będę robił. Pomoc nie przeszkadzała mi w grze. Kadra Pogoni przed meczem z Amicą może być już kompletna, bo jest szansa, że kontuzjowani gracze wyleczą urazy. Czy to wzmocni drużynę? - Przede wszystkim cieszę się z powrotu Pawła Magdonia, Grzegorza Matlaka i Tomka Parzego. Mam nadzieję, że i Przemek Kaźmierczak wyleczy kontuzję. Dla nas to pozytywna rzecz, która pomoże nam w budowie formy i siły. To jedynie ból głowy trenera, bo do gry może wstawić 11, a będzie miał nawet 17 graczy. Czujesz na sobie większą odpowiedzialność jako kapitan, by do zespołu nie wkradło się samozadowolenie? - Wszyscy wiemy, że to początek sezonu. Dużo z sobą rozmawiamy, także z trenerem. I co z tego, że mamy siedem punktów i po trzech meczach jesteśmy wiceliderem? To nic nie znaczy. Daję słowo, że nie poczujemy się wielcy. Przed nami masa spotkań i w nich trzeba udowodnić naszą siłę.
Rozmawiał: -
Źródło: Gazeta Wyborcza Data: środa, 31 sierpnia 2005 r. Dodał: Jakub Lisowski |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||