www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Wywiady
Tomasz Judkowiak: Siedzę na ławce z powodu przepisów
Wychowankiem klubu z Bandurskiego, a dziś bramkarzem Pogoni jest Tomasz Judkowiak.
Czy utalentowany 22-latek mający za sobą występy w ekstraklasie po raz kolejny zasiądzie na ławce, by "zwolnić" miejsce dla młodzieżowca?
Ile byłbyś gotów zapłacić, by zagrać w sobotę ze Stalą?
- Nie ukrywam, że ten mecz ma dla mnie szczególne znaczenie. Niektórzy mówią, że nie ma się czym emocjonować, to zwyczajne czwartoligowe spotkanie, ale ja to widzę inaczej. Derby to derby, a ja jestem wychowankiem drużyny z Bandurskiego, tam stawiałem pierwsze piłkarskie kroki. Wspominam te czasy z ogromnym sentymentem. Bardzo chciałbym zagrać w sobotę, spotkać się na boisku z dawnymi kolegami.
Jak wyglądały te pierwsze piłkarskie kroki?
- Zacząłem w drugiej klasie szkoły podstawowej. Trenowałem pod okiem Zbigniewa Gumiennego w grupie chłopaków z rocznika 1983, czyli dwa lata starszych. Przez jakiś czas się ze mnie śmiali, bo byłem mały i nie mogłem doskoczyć do poprzeczki. Później było coraz lepiej, znakomicie czułem się na Bandurskiego. Jestem człowiekiem stamtąd, mieszkam 200 metrów od stadionu, więc nic dziwnego, że trafiłem właśnie do Stali.
Bardzo często powtarzasz, że marzeniem była gra w Pogoni?
- To prawda. Przez wiele lat chodziłem na mecze z ojcem i bratem, kibicowałem i wierzyłem, że kiedyś w niej zagram. Moim idolem był oczywiście Radosław Majdan. Kiedy w poprzednim sezonie miałem okazję występować w Pogoni i trenować z Radkiem, czułem, że spełniły się dwa marzenia na raz! Ale nie wstydzę się tego, że jestem wychowankiem mniej znanego klubu, wręcz przeciwnie.
Kiedy kończyłeś wiek juniora i Pogoń wyraziła zainteresowanie Twoją osobą, nie było problemów ze zmianą barw?
- Były. Działacze Stali nie ułatwili tego. A wydaje mi się, że powinni zrozumieć sytuację. Chciałem grać w Pogoni, gdzie mogłem się rozwijać, trenować i grać z pierwszoligowcami.
Rozumiem, że wątek działaczy z Bandurskiego jest nieco mniej kolorowy niż wspomnienia z juniorskiego boiska.
- O trenerach i systemie szkolenia nie powiem złego słowa. O wiele gorzej było z zapleczem, stypendiami, szeroko pojętą organizacją. Teraz jest właściwie tak samo. Zawodnicy pierwszej drużyny grają za darmo, nie mogą liczyć nawet na zwrot podstawowych kosztów - zakup sprzętu, dojazdy itp. Nie chodzi o jakąś wielką kasę, bo dwudziestolatkowie nie muszą zarabiać na boisku, ale jakieś skromne stypendia by się przydały. Szczecin jest na tyle dużym miastem, że można zachęcić do współpracy kilka firm, znaleźć sponsora. Wszystko zależy od operatywności wspomnianych działaczy.
W Pogoni zastałeś inne warunki, ale też dalekie od normalności. Jak wspominasz czasy "brasiliany"?
- To był ciężki okres w historii klubu, czas upadku. Wyniki były bardzo kiepskie, właściciel Pogoni promował wielu słabych brazylijskich piłkarzy i wiadomo było, że czeka nas degradacja. Oczywiście przeżywałem to, ale byłem zadowolony, że mogę zagrać w pierwszoligowej Pogoni, jestem zmiennikiem Majdana. To była wielka nobilitacja. Radek zawsze trzymał moją stronę, kiedy musiałem ustąpić miejsca Brazylijczykowi. Tłumaczył, mobilizował, dzięki temu widziałem sens dalszej walki o skład. W końcu udało mi się rozegrać kilka spotkań.
Ten brazylijski bramkarz był bohaterem anegdotek w środowisku piłkarskim
- Moim zdaniem tylko w naszym regionie jest dziesięciu albo nawet dwudziestu lepszych od niego. To chyba wystarczy za komentarz.
Podobnie mówi się o Twoim obecnym konkurencie - Jakubie Łapczyńskim, a Judkowiak znów siedzi na ławce
- Powiem szczerze, że to najtrudniejszy moment w mojej karierze. Ciężko się zmobilizować do pracy, skoro wiadomo, że niezależnie od tego, jak wysoką formę się prezentuje, i tak się nie zagra, bo w bramce stanie młodzieżowiec. Na pewno ta sytuacja nie może trwać w nieskończoność. Podczas zimowej przerwy w rozgrywkach będzie trzeba podjąć jakieś decyzje. Jeśli nadal miałbym być rezerwowym, to wolę zdecydować się na wypożyczenie.
Pewnie już wiele razy rozmawiałeś o tym z trenerem Marcinem Kaczmarkiem?
- Tak. Odbyła się szczera rozmowa w cztery oczy. Szkoleniowiec spokojnie wyjaśnił mi, dlaczego nie gram, choć jestem w jego oczach pierwszym bramkarzem Pogoni. Ja zawsze uszanuję decyzję trenera, ale mówię też otwarcie, że nie odpowiada mi rola rezerwowego "z powodu przepisów".
Wiosną zmiana klubu?
- To zależy od rozwoju wydarzeń. Poważnie rozważam taki scenariusz, władze klubu chyba też. Wydaje mi się, że mógłbym spokojnie powalczyć o miejsce nawet w jakiejś drugoligowej drużynie.
A jeśli tam znów usiądziesz na ławkę?
- Może tak być, ale chcę rywalizować na normalnych zasadach.
Co z marzeniami o grze w pierwszoligowej Pogoni?
- Wierzę, że uda się odbudować ten klub. Bardzo chciałbym bronić jego barw. W tej kwestii nic się nie zmieniło i nie zmieni. Gdy analizuję to co wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy, mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić - wielka szkoda, że nie udało się odkupić od Antoniego Ptaka miejsca w II lidze. Droga do ekstraklasy byłaby krótsza. Nie twierdzę, że udałoby się szybko awansować, ale na pewno można by stworzyć Pogoń funkcjonującą na normalnych zasadach, innych niż w latach poprzednich. I nie gralibyśmy z czartoligowcami.

Rozmawiał: Tomasz Maciejewski
Źródło: gazeta.pl
Data: czwartek, 27 września 2007 r.
Dodał: js

  (p) 2000 - 2024   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności