Rozmowa z Radosławem Majdanem

- Nie miałeś łatwego życia, gdy Pogoń grała z Lechem na stadionie przy ul. Bułgarskiej.
- Zgadza się, ale ja lubiłem tam grać. Od pierwszego mojego meczu w Poznaniu tamtejsi kibice strasznie mnie wyzywali, jednak to mnie mobilizowało do jeszcze lepszej postawy i nam się w udawało. Zwycięstwo w Poznaniu zawsze było dużym sukcesem i sprawiało sporo satysfakcji.
- Lech gra teraz w drugiej lidze, ale przecież niedawno wyeliminował z Pucharu Ligi Amikę Wronki. Czego Pogoń może się spodziewać w środę?
- Na pewno wielu emocji. Szkoda, że żadna ze stacji telewizyjnych nie przeprowadzi z Poznania bezpośredniej transmisji, bo wysoki poziom w pojedynkach między Lechem a Pogonią jest gwarantowany. Każdej z drużyn będzie bardzo zależało na zwycięstwie i nie ma znaczenia, kto w jakiej lidze gra. Także atmosfera na stadionie w Poznaniu czy w Szczecinie podczas tych pojedynków zawsze jest bardzo gorąca, a kibice tworzą niesamowity doping.
- W Poznaniu nie zabraknie szczecińskich kibiców.
- I bardzo dobrze. Im więcej kibiców będzie dopingować naszą Pogoń, tym lepiej. W Poznaniu zawsze mogliśmy liczyć na doping przynajmniej kilkuset naszych kibiców. Zagrzewali nas do walki i mobilizowali do jeszcze lepszej gry. Obie strony na ten pojedynek się sprężają i robią wszystko, by to ich drużyna była lepsza. W środę pewnie będzie pełny stadion miejscowych fanów Lecha, ale z doświadczenia wiem, że naszą grupę zawsze jest słychać na Bułgarskiej.
- Gdybyś mógł wystąpić w tym meczu, jak byś mobilizował swoich kolegów z Pogoni?
- Nie muszę tego robić. Gdy staną w tunelu, a na ich wyjście będzie oczekiwał cały stadion, na pewno będą skoncentrowani i maksymalnie zmobilizowani. Każdy chce się dobrze pokazać przy tak licznej widowni. Wierzę, że my - Pogoń - wygramy w środę.