|
niedziela, 14 września 2008 r., godz: 22:28
W fatalnym stylu portowcy przegrywają drugi mecz z rzędu przed własną publicznością, której też coraz mniej. Więcej radości dostarczają nam Kotwica i Chemik.
Takiego scenariusza na pierwszą część sezonu nikt nie przewidział. Szczecinianie, uchodzący za organizacyjnego i finansowego potentata wśród drugoligowców, nie potrafią zainkasować kompletu punktów choćby w co drugim meczu. U siebie! Portowcy są drużyną bez wyrazu, bez pomysłu na grę, bez liderów. A runda jesienna już na półmetku. Czy w następnych kolejkach uda się zniwelować stratę 10 pkt do czołówki, czy też cały sezon 2008/09 możemy już uznać za zmarnowany? Wątpliwości miało rozwiać sobotnie spotkanie z Elaną, niestety - znaków zapytania przybyło. Zespół z Torunia prostymi środkami rozmontowywał defensywę Pogoni i gdyby napastnicy zachowali zimną krew pod bramką, świętowaliby okazałe zwycięstwo. Skończyło się na dwóch trafieniach. Najpierw znakomicie przymierzył Piotr Charzewski (stoperzy Pogoni nie wybili piłki na 16 metrze), a w 70. min prostopadłe podanie wykorzystał Aleksandar Atanackovic. Obaj gracze wyróżniali się od początku zawodów i niemal każdy atak z ich udziałem wprowadzał popłoch w szeregach gospodarzy. Bohaterami groźnych kontr byli też Dmitrij Wiarstak oraz Arkadiusz Czarnecki. Gdyby ten drugi skutecznie dobijał strzały pierwszego (najlepsza sytuacja w 29. min), szczecinianie już przed przerwą mieliby 0-3 na zegarze. - Dobry początek pomógł nam uwierzyć we własne siły. Pogoń po stracie bramki jakoś się pozbierała, utrzymywała piłkę, lecz my wypracowaliśmy więcej klarownych sytuacji - stwierdził z satysfakcją szkoleniowiec Elany, Wiesław Borończyk. Zespół Mariusza Kurasa przez pół godziny statystował. Nie pomogła obecność Adriana Sobczyńskiego w środku pola, nieskuteczne były też szarże Maćka Ropiejko i próby dośrodkowań Pawła Posmyka. Pierwszą składną akcję oglądaliśmy w 34. minucie! Celnie, lecz bardzo lekko uderzył Marek Kowal. Druga odsłona rozpoczęła się od śmiałych ataków, jednak w polu karnym brakowało egzekutora (najczęściej próbował Przewoźniak). Goście wytrzymali napór i znów zaczęli wyprowadzać groźne kontry. Za błędy szczecińskich obrońców najwyższą cenę zapłacił golkiper Damian Wójcik. W 52. min musiał interweniować poza polem karnym (zagrał ręką, za co powinien ujrzeć czerwień, co do czego wątpliwości nie mieli obaj szkoleniowcy i obserwatorzy), a w 60. podczas naprawiania błędu defensywy złamał kość strzałkową i został odwieziony do szpitala. Pogoniarze mieli pół godziny, by pocieszyć kolegę zmianą wyniku. Nie udało się, choć w ostatnim kwadransie było ku temu kilka okazji (Ropiejko, Przewoźniak, Jankowski). - Nie wiemy, co się dzieje. Gra nam się nie układa, nie mamy zbyt wielu okazji i nie potrafimy przebić się przez obronę rywala - mówili piłkarze Pogoni. Los trenera Mariusza Kurasa też nie jest pewny. Zaraz po meczu doszło do rozmów działaczy, do których dołączył później szkoleniowiec. Bardzo możliwe, że trener dostanie ultimatum - 6 pkt w dwóch najbliższych meczach albo rozstanie. źródło: gazeta.pl/Jakub Lisowski, Tomasz Maciejewski Plum
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
2000 - 2025 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||