www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Aktualności
czwartek, 16 października 2008 r., godz: 19:38
- Zaczynamy z innego pułapu i trzeba się z tym pogodzić. Żeby osiągnąć sukces, potrzebna jest konsolidacja środowiska i fajna atmosfera na stadionie. Jako piłkarz spędziłem na Twardowskiego kilka lat, pamiętam wspaniałe mecze i tłumy kibiców. Te czasy wrócą! - zapewnia szkoleniowiec Pogoni Piotr Mandrysz.

Bilans sześciu spotkań satysfakcjonujący?

 - Rzadko jestem tak do końca zadowolony, nawet po wygranych meczach. Znamy to powiedzenie - nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej. Cztery zwycięstwa cieszą, ale przytrafiła się też wpadka w Wągrowcu. Mogliśmy stamtąd przywieźć punkty, a przegraliśmy wysoko i w kiepskim stylu. Rozmawiałem z zawodnikami o tym spotkaniu, powiedziałem, co mi się nie podobało. I gra zespołu w pierwszej połowie, i niepotrzebne faule zakończone czerwonymi kartkami... Czasu się jednak nie cofnie, trzeba myśleć o tym, co przed nami. Kolejny ważny sprawdzian w sobotę. Niektórzy już dopisują nam trzy punkty, ale ja apeluję o spokój. Czeka nas ciężki i ważny mecz z Lechią Zielona Góra. Zwycięstwo w Królewskiej Woli pozwoliło nieco zmniejszyć stratę do lidera, nie można tego zaprzepaścić. Mało prawdopodobne, by w ostatnich kolejkach czołówka traciła punkty, więc my też musimy wygrywać.
Podejmując pracę w Pogoni, był pan bardzo ostrożny w ocenach, prognozowaniu wyników. Czy na tyle poznał pan już drużynę, by pokusić się o jakąś diagnozę, wnioski, plany?
 - W miesiąc, a dokładnie tyle pracuję, zespołu się nie pozna, ale jestem o ten miesiąc mądrzejszy. Mogę więcej powiedzieć o zawodnikach, lepiej zestawić jedenastkę, przygotować taktykę. W tym miejscu dodam, że wiedząc to, co wiem dziś, inaczej zagrałbym np. "inauguracyjne" spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec. Czas działa na naszą korzyść, każdy dodatkowy tydzień pracy wpływa na to, jak wyglądają relacje trener-piłkarze, jaka jest atmosfera w szatni, jaka forma drużyny i poszczególnych graczy. Dostrzegam jeszcze różne słabe punkty, ale widzę również pozytywy.
A zauważył pan, że sama zmiana szkoleniowca zmobilizowała piłkarzy.
 - Tak jest zawsze, lecz samą ambicją, bieganiem, walką meczu się nie wygra. Jak było z Sosnowcem? Gryzienie trawy to za mało. Gra się głową! Taktyka, kreatywność zawodników i skuteczność są kluczem do zwycięstwa. Po sześciu spotkaniach mogę stwierdzić, że jeśli chodzi o umiejętności taktyczne, w Pogoni można jeszcze wiele poprawić. I wiele w ten sposób zyskać. Potwierdzeniem tych słów jest wynik z Gawinem. Zrealizowanie określonych założeń pozwoliło pokonać lidera.
Czyli sezon 2008/09 nie musi być zmarnowany? Wiosną będzie walka o awans?
 - Takie są oczekiwania kibiców i włodarzy klubu. Presja środowiska jest ogromna, to zrozumiałe. Wszyscy chcą, by Pogoń w jak najkrótszym czasie wróciła do ekstraklasy, i są na to duże szanse. W takich miastach jak Szczecin, Wrocław, Poznań, Gdańsk piłkarski biznes ma znakomite warunki rozwoju. O wiele lepsze niż w małych ośrodkach. Musimy jednak pamiętać, że nie wszystko da się zaplanować i szybko zrealizować. Na sukces składa się wiele elementów, nie tylko wartość sportowa drużyny. Tak jak na boisku - wynik zależy od różnych czynników, nie jest po prostu sumą umiejętności poszczególnych piłkarzy. Czasami decyduje zbieg okoliczności, czerwona kartka, kontuzja, jeden błąd. W pracy z ludźmi nie wszystko można przewidzieć, ale określone cele stawiać trzeba.
Piotr Mandrysz w roli szkoleniowca Pogoni walczącej o ekstraklasę, za rok lub dwa?
 - Nie wybiegam w przyszłość tak daleko, bo wiem, jaki bywa los trenera. Gorszy okres, słabsze wyniki najczęściej kończą się zwolnieniem. Teraz myślę przede wszystkim o dobrym zakończeniu rundy, później będę snuł plany na drugą część sezonu. Jeśli ten etap zakończy się pomyślnie, będzie można rozmawiać o kolejnym. Prowadzić Pogoń to wyzwanie i zaszczyt. Po rozstaniu z Piastem Gliwice odrzuciłem kilka ofert, ale na telefon ze Szczecina odpowiedziałem, choć teraz jest to "tylko" II liga. Mam ogromny sentyment do tego miasta i klubu. Pamiętam wspaniałe mecze na Twardowskiego, wielkie zainteresowanie i jeszcze większe emocje towarzyszące występom granatowo-bordowych. Tu jest przeogromny potencjał! Bardzo chciałbym, by Pogoń wróciła na należne jej miejsce. By wróciła również odpowiednia atmosfera, a warunki organizacyjno-finansowe pozwoliły na kolejne awanse.
Skoro mowa o atmosferze. Jak pan odbiera "wojenkę" na forach internetowych, hasła bojkotowania Pogoni?
 - Słyszałem, że środowisko jest podzielone, czasami czytam różne komentarze w internecie, ale nie do końca znam powody "konfliktów". I nie rozumiem, dlaczego taka sytuacja się utrzymuje. Szczecin zawsze kojarzył się z innym klimatem, pełnymi trybunami, tłumami wiernych fanów. Zdaję sobie sprawę, że ostatnie lata były dla Pogoni trudne, że różne zawirowania zniechęciły kibiców, ale nie chce mi się wierzyć, że liczba sympatyków spadła do dwóch tysięcy, a przecież tyle ostatnio przychodzi na stadion. Jestem przekonany, że rzesze ludzi nadal interesują się losami klubu, śledzą wyniki. Musimy ich jakoś obudzić, poruszyć! W Szczecinie zawsze na piłkę chodziły tłumy, to był ciężki teren dla zespołów przyjezdnych. Te czasy wrócą!
Jeśli wróci też ekstraklasa, i tak kto inny będzie rządził klubem - tak twierdzi część kibiców.
 - No cóż, ja też wolałbym widzieć Pogoń w elicie, bo na to zasługuje. Ale zaczynamy z innego pułapu, trzeba się z tym pogodzić i wspierać drużynę. Teraz najważniejsza jest właśnie konsolidacja środowiska, stworzenie atmosfery na trybunach. Kiedy doping jest bardziej potrzebny - wtedy, gdy się wszystko wygrywa, czy wtedy, kiedy idzie ciężko? Odpowiedź jest oczywista. Klub się odbudowuje, a niesnaski, pretensje, złośliwości na pewno nie pomagają! Rozumiem, że wiele osób żyje wspomnieniami, chcieliby oglądać dawną, mocną ligową drużynę, jednak nowym pogoniarzom należy dać szansę. Oni też kiedyś wypłyną, spełnią oczekiwania. 20 lat temu kibice nie wyobrażali sobie Pogoni bez Ostrowskiego i Leśniaka, później bez Majdana i Dymkowskiego, ale zawodnicy przychodzą i odchodzą, zmieniają się okoliczności i sportowe cele. Kryzys też trzeba przetrwać, by za jakiś czas znów cieszyć się z sukcesów. Ja od roku 1972 kibicuję Leeds United, który dziś też występuje w III lidze, a jeszcze kilka lat temu był wiodącą ekipą Premiership. Przyszły problemy finansowe, wyprzedano zawodników, wyniki były kiepskie, itd. Ale nie przestałem interesować się losami zespołu, nadal jestem sympatykiem, bo kiedyś obejrzałem wspaniały pucharowy mecz. Tak chyba też jest z fanami Pogoni. Przejściowe trudności, rozczarowania nie oznaczają zerwania więzi z klubem. Piłkarze bardzo liczą na swoją publiczność. W dwóch ostatnich występach na Twardowskiego jej wsparcie było już wyczuwalne. Tak trzymać! Jestem przekonany, że jeśli wiosną będziemy walczyć o awans, to na stadion przyjdzie nawet 8-10 tysięcy ludzi. Jeden drugiego przyciągnie. A po zakończonym spotkaniu będą się pytać, kiedy jest kolejne.

foto:  Pogoń On-Line/Plum      źródło:  gazeta.pl/Tomasz Maciejewski      autor  Plum


lewek   19 października 2008 r., godz: 11:08

Zawsze myślałem, że aby osiągać wyniki trzeba mieć ambitnych, w miarę wyszkolonych zawodników, którzy grają z zaangażowaniem i z głową. Wtedy i klubowe środowisko piłkarskie i kibice są skonsolidowani i dają poparcie drużynie. Tak jest zawsze, a nie jak sobie lekkim tekstem mówi trener.


Demios   17 października 2008 r., godz: 22:38

Ja im zawsze daje szanse , nie wiem czemu ale na kazdy kolejny mecz czekam z niecierpliwoscia jak za czasow ekstraklasy , gdy nadchodzi piatek wiem ze nastepnego dnia moj klub znow bedzie walczyl o punkty.Licze na dobre wystepy nie zawsze tak jest ale jak juz mowilem zawsze maja u mnei czysta karte :) Pozdrawiam wiernych kibiców



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności