|
piątek, 24 października 2008 r., godz: 20:21
Pogoń wygrała swoje trzy ostatnie mecze z rzędu i ma już tylko kilka oczek straty do czołówki tabeli. W sobotę portowcy zagrają z Unią w Janikowie.
Na pierwszy rzut oka widać, że piłkarze Pogoni są w dobrych nastrojach. Przy każdej okazji żartują, choć ciężkiej pracy na zajęciach nie brakuje. Chifon już trenuje Nie wszyscy piłkarze byli do dyspozycji trenera Piotra Mandrysza. Kontuzjowani są i wyłączeni z gry do końca rundy jesiennej Andrzej Tychowski i Damian Wójcik. Uraz żeber przyplątał się w meczu z Lechią Zielona Góra Pawłowi Posmykowi, a Adrian Sobczyński wyjechał w sprawach rodzinnych. Z drużyną nie trenuje również Cezary Przewoźniak, który został przesunięty do rezerw klubu. Z zespołem ćwiczy już Ferdinand Chifon, ale jego na boisku w tej rundzie chyba jeszcze nie zobaczymy. Pierwsze poważne ćwiczenie (bo zabawy w "dziadka” chyba nie można tak nazwać) miało miejsce na połówce boiska. Piłkarze zostali podzieleni na dwa zespoły. W czterech rogach boiska i na środku placu gry zostały ustawione po dwie tyczki, które imitować miały słupki bramki. Celem każdej drużyny w pierwszym ćwiczeniu miało być przebicie piłki między tyczkami, tak by partner po drugiej stronie owych tyczek przebił ją z powrotem. Zawodnicy nie mogli przebiegać między tyczkami. - Miałeś "granie”, to graj! Piotruś szybciej tę piłkę podaj - zwrócił się do Piotra Kołca Mandrysz. - Trenerze, ale teraz była bramka co? - Marcin Woźniak pytał swojego szkoleniowca, gdyż tylko on może uznać gole w trakcie takiej gierki. Ogolą Binkowskiego Po tym ćwiczeniu przyszła kolej na trenowanie zagrań dwójkowych i dośrodkowań. Para zawodników rozgrywała między sobą coś na kształt krótkiego rzutu rożnego i jeden z nich wrzucał piłkę na kolegę wchodzącego na pierwszy bądź, drugi słupek, a ci mieli kończyć akcję strzałem. - Kurde, pierwszą dobrą piłkę dostałem i nie trafiłem - martwił się Woźniak, który tego dnia nie miał szczęścia do dobrych wrzutek. Podobnie jak Radosław Biliński, który nie mógł dobrze dograć partnerom, gdyż źle mu podawał Maciej Ropiejko. - "Ropiej”, żelazną nóżkę masz? - rzucił w stronę młodszego kolegi kapitan Pogoni. U zawodników różnie było ze skutecznością. Jedni mieli ją niemal stuprocentową, inni wręcz odwrotnie. Po jednej z akcji piłkę do siatki przewrotką starał się skierować Tomasz Parzy. - Tomek, bo będziemy musieli cię za chwilę sklejać - krzyknął w stronę swojego pomocnika trener Mandrysz. Na koniec treningu piłkarze ćwiczyli rzuty wolne. Początkowo w bramce stawali rezerwowi bramkarze, ale później do "budy” wszedł Robert Binkowski, pierwszy golkiper Pogoni. Od razu zaznaczył, że nie przepuści nawet pięciu strzałów. Szybko podchwycił to Mandrysz, który powiedział, że jeżeli wpuści właśnie tyle bramek, po meczu z Unią zostanie ogolony "na zero”. Niestety dla Binkowskiego wszystko wskazuje na to, że przez kolejne tygodnie będzie chodził bardzo krótko ścięty, gdyż piłkarze potraktowali ten zakład bardzo poważnie i szybko pięciokrotnie go pokonali. Co ciekawe wszystkie te strzały lądowały w tym samym rogu jego bramki. źródło: Głos Szczeciński/Maurycy Brzykcy L.
dawidszkocja 25 października 2008 r., godz: 01:12
i tak 3mac mieć dobre humory ale na meczu niech grają tak jak 3 ostatnie mecze obstawiam 2-0 dla szczecina pozdro;]
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
2000 - 2025 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||