Ciąg dalszy eksperymentów w ataku

Kontuzja Marka Kowala znów wymusza kolejne roszady w formacji ofensywnej szczecińskiej Pogoni. We wczorajszym meczu na tej pozycji do duetu z Maciejem Ropiejko wystąpił Daniel Wólkiewicz.

Przed meczem z Tychami trener Piotr Mandrysz mógł wystawić Macieja Ropiejkę, który pauzował w poprzednim meczu za żółte kartki. Pytaniem było kto będzie drugim napastnikiem. Szkoleniowiec Pogoni postawił na Daniela Wólkiewicza, dla którego było to pierwszy wiosenny mecz w wyjściowym składzie.
 - Daniel jest jednym z najszybszych naszych piłkarzy. Przed meczem miałem dwa pomysły. Wystawienie Mikołaja Lebedyńskiego, albo Daniela Wólkiewicza. Dziś rano (tj. w sobotę – dop.red.) pojawił się pomysł, żeby wystawić Daniela. Liczyłem na to, że w tym tłoku on jako filigranowy zawodnik będzie umiał sobie poradzić – mówił po meczu trener Pogoni.
Jednak z mądrze grającym i nastawionym na defensywe rywalem młody piłkarz Pogoni nie radził sobie najlepiej, dlatego po około półgodzinie gry został cofnięty do linii pomocy.
 - Niestety koledzy z zespołu nie ułatwili mu zadania, bo mając mikrusa trzeba grać do niego dołem, a oni z uporem maniaka grali górą, dlatego po trzydziestu minutach zamieniłem go z Ferdżim, który jest bardziej doświadczonym piłkarzem i na to liczyłem, choć mam świadomość, że Ferdzi lepiej czuje się na skrzydle. Nie mamy Marka Kowala, a gdzieś muszę wstawić dwóch młodzieżowców, stąd taka decyzja – dodał Piotr Mandrysz.
Lepiej zaprezentował się drugi pretendent do gry w ataku od pierwszej minuty. Mikołaj Lebedyński zmienił Wólkiewicza w 56 minucie, gdy ten opuszczał boisku z powodu łapiących go skurczy. Lebedyński już chwilę po wejściu na boisko mógł wpisać się na listę strzelców, jednak piłkę po jego uderzeniu z linii bramkowej wybił obrońca GKS-u.
Kogo Piotr Mandrysz desygnuje do gry w napadzie w następnym spotkaniu? Po raz kolejny może być to niespodzianka.

Komentarze