www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Aktualności
niedziela, 25 września 2011 r., godz: 11:54
Brak szczęścia, fatalna defensywa i brak ambicji. Pogoń kompromituje się w meczu z Dolcanem. Pogoń przegrała 2:3 z Dolcanem Ząbki i po niedzielnych meczach zapewne oddali się od I–ligowej czołówki. Podopieczni Marcina Sasala w sobotnim meczu zagrali bardzo słabo i zasłużenie przegrali. Jakie są przyczyny kompromitacji?
Przede wszystkim zawodników Pogoni opuściło szczęście. W poprzednich domowych meczach, które Pogoń wygrywała, często gospodarzom sprzyjała fortuna, jak choćby w meczach z Sandecją (1:0, nie uznana bramka dla gości w ostatniej minucie) i z Ruchem Radzionków(5:1, fatalna skuteczność Ruchu na początku meczu). Tym razem goście byli skuteczni, wykorzystując swoje najlepsze podbramkowe sytuacje, a Portowcy nie mogli liczyć na pomoc sędziego.

Drużynę buduje się od defensywy
Fatalnie w meczu z Dolcanem zagrała szczecińska defensywa. Szczególnie nieporadny był grający na lewej flance Emil Noll. Defensor jest bardzo słabo wyszkolony technicznie, co uniemożliwia skuteczne wejście do ofensywy, a pod własnym polu karnym jest niezgrabny i łatwo dawał ogrywać się zawodnikom Dolcanu. Zagadką pozostaje brak występu Łukasza Matuszczyka, który już od kilku miesięcy notuje progres formy. Zawiedli także stoperzy. Błażej Radler nie przypomina siebie sprzed kontuzji, a jedna z akcji pod koniec meczu, kiedy Radler w polu karnym zrobił wślizg i nie trafił w piłkę, dając się w bardzo prosty ograć napastnikowi rywala, podkreśla kiepską formę stopera Pogoni. Korzyści w postaci pewnych interwencji nie dał także drugi ze stoperów, Dawid Kucharski. Był wolniejszy od napastników rywali, co skutkowało brakiem efektów w defensywie. Bardziej widoczny był Peter Hricko, ale także Słowak nie wniósł wiele do gry Pogoni. Co prawda starał się brać udział w ofensywnych akcjach drużyny, ale słaba technika i brak zmysłu do gry kombinacyjnej uniemożliwiła wzięcie udziału w atakach. W defensywie także był bezproduktywny.

Cenni nieobecni
Chociaż tyle mówiło się o szerokiej kadrze Pogoni to na przykładzie meczu z Dolcanem widać jak gra drużyny jest ograniczona i podległa środkowi drugiej linii, który zazwyczaj tworzą Edi, Akahoshi i Ława. Wobec braku dwóch środkowych pomocników – Takafumiego Akahoshiego i Bartosza Ławy, nie było zawodnika, który skutecznie rozgrywał. Gdy za kreacje gry brał się Adrian Łuszkiewicz, śmiało można było oczekiwać kontry rywali, bo Łuszkiewicz notował głównie podania do rywali. Pożytku nie przyniósł też Mateusz Szałek, który w przekroju całego meczu był niewidoczny. Rozgrywać próbował Edi, ale jeśli on zamierzał rozgrywać, to z przodu nie było już zawodnika ruchliwego, oczekującego dobrego podania. Poza tym Edi też miał kilka niepotrzebnych strat. Liczba strat Andradiny w porównaniu do nieskutecznych zagrań Przemysława Pietruszki i tak jest niska. Pietruszka, oprócz niecelnych zagrań, miał też ogromne problemy z prawidłowym przyjęciem piłki pod bramką  rywala. Lepiej zagrał strzelec bramki, Adam Frączczak, ale tylko w pierwszej połowie. Skrzydłowy Pogoni grał bardzo ambitnie, czego skutkiem była bramka. W drugiej połowie zabrakło jednak sił. Niewiele wniosły zmiany, dokonane przez trenera Sasala w drugiej połowie. Zarówno Mateusz Lewandowski jak i Robert Kolendowicz to „jeźdźcy bez głowy”. Owszem, obaj starali się zmienić obraz gry, ciągnąc grę do przodu, ale zabrakło techniki oraz wsparcia kolegów z drużyny.

Powrót do przeszłości
Wydawało się, że Pogoń w końcu ma napastnika, który jest w stanie zdobyć kilkanaście bramek w sezonie i swoimi strzeleckimi umiejętnościami wygrywać mecze. Vuk Sotirović w sobotę był jednak nieskuteczny i niewyraźny. Gubił piłkę od bramką rywala, a w swojej jedynej stuprocentowej okazji nieznacznie się pomylił. Zastępujący go Donald Djousse miał zbyt mało czasu aby się wykazać, ale Kameruńczyk wyróżniał się aktywnością, szybkością i mimo problemów ze stworzeniem dobrej bramowej okazji, wywalczył rzut karny.

Kompilacja komplikacji
Problemy Pogoni i jej mankamenty złożyły się na sobotni blamaż. Fatalna i zdezorientowana defensywa, brak rozgrywającego i niewidoczny napastnik. Do wszystkiego należy dodać bardzo ważny, być może najważniejszy, element. Piłkarze Pogoni zagrali bardzo mało ambitnie. Po straconych bramkach, zamiast sportowej złości można było zobaczyć w postawie zawodników Pogoni niechęć i zawód. Nieliczni, którzy rzeczywiście atakowali rywali, wykazując się determinacją nie wystarczyli. Adam Frączczak w pierwszej połowie, Kolendowicz i Lewandowski w drugiej i Edi w przekroju całego meczu to zbyt mało.
Marcin Sasal najwyraźniej nie przygotował swoich podopiecznych na ewentualność porażki. W momencie, kiedy Pogoń przegrywała, zawodnicy Sasala nie mieli pomysłu na konstruktywny atak, mimo tego, że do końca meczu zostało wystarczająco dużo czasu, aby walczyć o punkty.

Zburzony obiekt
Szczecińska twierdza okazała się być mało solidna. To, co zapoczątkował Artur Płatek, zostało zburzone. W sobotę na stadionie można było usłyszeć nazwisko byłego szkoleniowca drużyny. Niestety, doceniamy to, co zostało zaprzepaszczone. Kilka miesięcy temu zaprzepaszczono szansę na harmonijny rozwój Pogoni. Teraz rwana, niepewna i chaotycznie zbudowana Pogoń będzie walczyła o zachowanie posady trenera Sasala.

     źródło:  PogonOnline.pl/Tobiasz Madejski      autor  js



Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?



Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.
Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy.

  (p) 2000 - 2025   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności