|
niedziela, 13 maja 2012 r., godz: 11:44
W końcu gra Pogoni wyglądała tak jak wyglądać powinna i chociaż defektów nie brakuje, to po meczu z GKS-em pierwszy raz od dawna na myśl gry zawodników Pogoni można się uśmiechnąć.
Widać było grę znaną z meczów kończących rundę jesienną – dużą swoboda w środku pola, ciekawe akcje oskrzydlające, ambicja i w końcu zwycięstwo. Po kilku meczach poszukiwań, wydaje się, że Ryszard Tarasiewicz w końcu znalazł optymalne ustawienie. Pięć plus dwa do tworzenia akcji A to właśnie sposób gry Pogoni wprowadził chaos wśród defensywy GKS-u. W pierwszej połowie gospodarze zagrali bez skrzydłowych. Pięciu środkowych pomocników(Edi, Aka, Ława, Golla, Rogalski) miało różne zadania, ale ich współpraca imponowała i przynosiła efekty. Także przez dużą wymienność pozycji, co wprowadzało sporo zamieszania w szykach obronnych gości. Takie ustawienie(brak skrzydłowych) było możliwe przez wystawienie ofensywnie uosobionych bocznych obrońców – Adama Frączczaka i Przemysława Pietruszkę. W drugiej połowie, kiedy skrzydłowy Robert Kolendowicz, pojawił się na boisku akcje Pogoni nabrały jeszcze lepszego tempa. W dużej mierze to właśnie dzięki kombinacyjnemu ustawieniu Pogoń była groźna dla rywala. Praktyka jak teoria Jedno to odpowiednie schematy, a drugie ich wykonanie. W sobotni wieczór najważniejsze ogniwa drużyny były odpowiednio zmotywowane i przygotowane do meczu wskutek czego kibice mogli w końcu oklaskiwać grę drużyny. Edi – mimo sporej liczby straconych piłek – nie bał się ryzyka i kilka razy otworzył drogę do bramki kolegom, Akahoshi zagrał mądrze w ataku, a także sporo walczył w defensywie, Kolendowicz przypominał siebie z jesieni – szybki i przebojowy. Dobrze zagrali także Vuk Sotirović, który bardzo dobrze trzymał się na nogach i dużo walczył z obrońcami, ciekawie podłączali się Adam Frączczak i Przemysław Pietruszka, a w drugiej połowie w odbiorze pewnie wyglądali Bartosz Ława i Wojciech Golla. Uniwersalny bohater Bohaterem meczu został Adam Frączczak. Uniwersalny i waleczny zawodnik zdobył bramkę jako prawy obrońca. Przez cały mecz grał uważnie i ambitnie, chociaż nie ustrzegł się kilku błędów w defensywie, które jednak wynikają z jego nikłego doświadczenia na tej pozycji. Pogoń wciąż ma problemy ze skutecznością i w sobotę w podbramkowych sytuacjach brakowało zimnej krwi. Ratownikiem okazał się właśnie Frączczak, który odważnie i bezkompromisowo zawziął się z piłką przed polem karnym i zdobył jedynego gola sobotniej konfrontacji. Złe miłego początki Kiedy w 10. minucie boisko musiał opuścić Błażej Radler, a jego miejsce zajął Emil Noll wydawało się, że Pogoń tego meczu nie zakończy z czystym kontem. Para stoperów Noll-Williams nie wróżyła nic dobrego. Okazało się jednak, że Emil Noll na pozycji stopera wypada o wiele lepiej niż jako boczny obrońca i para stoperów plus pewny Bartosz Fabiniak i wydatna pomoc Golli i Ławy wystarczyło aby w sobotę bramki nie stracić. Do końca walczycie na śmierć i życie! Do zakończenia sezonu trzy mecze i jeśli Pogoń zagra równie dobrze w kolejnych to o wyniki można być względnie spokojnym. Gorzej, jeśli nawet to nie starczy do awansu. Portowcy ciągle mają nóż na gardle i na wpadki pozwolić sobie nie mogą. Istnieje jednak nadzieja, że podopieczni Ryszarda Tarasiewicza do końca zawalczą o ekstraklasę na śmierć i życie, do czego namawiają ich kibice, którzy w barwny sposób wspomogli zawodników Pogoni w sobotni wieczór. foto: PogonOnline.pl/Arat źródło: PogonOnline.pl/Tobiasz Madejski js
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
2000 - 2025 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||